Zacznijmy od mojej pracy (mam nadzieję, że mój szef tego nigdy nie przeczyta). Lubiłem swoją pracę głównie za fajną atmosferę.
Miła atmosfera wczoraj się jednak skończyła. Zaczynają się trudniejsze czasy dla pracowników. Wcześniej wspominałem Wam (wspominałem?), że chodzą słuchy o planowanych zwolnieniach, ale nikt ich jeszcze nie potwierdził. Teraz zacząłem odczuwać lekki smrodek. Zaczęły się czasy cięcia kosztów. Przemyślałem więc sobie kilka spraw.
Jak wiecie, zarabiam obecnie 2000 zł netto. Pracuję tylko w dni robocze, więc załóżmy, że w miesiącu jest ich 21. Teoretycznie powinienem być w pracy 8 godzin, ale przyjmijmy 9, bo wychodzę przeważnie później.
21 dni x 9 godzin dziennie = 188 godzin
2000 zł / 21 dni = 95,24 zł / dzień
2000 zł / 188 godzin = 10,60 zł / godzinę
Po krótkich obliczeniach okazało się, że zarabiam mniej niż stówę dziennie i ok. dychy na godzinę.
Po obliczeniach popatrzyłem na swój plan dnia. Wstaję o 6 rano, jadę do pracy, wracam o 19 wieczorem i prawie nic mi z życia nie zostaje. Postanowiłem, że muszę zarabiać więcej.
Nie podoba mi się to, że buduję nie swój majątek kosztem własnego życia. Ustawicznie brakuje mi czasu, jestem zestresowany i ciągle zmęczony. Jeśli wciąż mam pracować w tej firmie, to nie za tą kasę.
Sytuacja jest jednak trudna, bo zgodnie z nowym budżetem nikt nie może dostać podwyżki. Moje zadanie jest więc awykonalne, bo nawet gdybym zażądał większych pieniędzy, to i tak bym ich nie dostał. Popatrzyłem więc na sprawę inaczej.
W mojej firmie pracuje kilka tysięcy osób. Co prawda ja zarabiam 2 tysiące, ale są tacy, którzy zarabiają nawet kilka razy więcej. Widocznie moje umiejętności są warte tylko tyle, ile teraz zarabiam. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak podnieść swoje umiejętności (założenie własnej działalności odpada).
Ma Jutubie znalazłem filmik, który podpowiedział mi co robić. Wystarczy znaleźć pewną ważną umiejętność (przykłady z filmu to: prawo jazdy, nauka podstaw angielskiego, nowe uprawnienia zawodowe, ukończenie kursów menedżerskich, studia podyplomowe) i szybko ją opanować. Problem polega na tym, aby znaleźć tę najpotrzebniejszą umiejętność, która powstrzymuje mnie przed podwojeniem dochodów.
Myślałem nad właściwą umiejętnością, ponieważ żadna z przykładowych mi się nie przyda. Pomogła mi dziwna sytuacja w pracy. Ostatnio mieliśmy za zadanie stworzyć skomplikowaną formułę w Excelu i tylko ja byłem w stanie to zrobić. Nawet nie wiecie, jak mnie to zdziwiło, bo Excel jest jedną z podstawowych aplikacji dla większości osób w całej firmie. Soje umiejętności oceniam nieźle, ale na pewno nie na takim poziomie, jak jest to wymagane przez mojego szefa. Może więc gdybym znał się na Excelu, dostałbym podwyżkę?
Postanawiam stać się ekspertem w Excelu.
Moim celem jest podwojenie swojej pensji do 1 stycznia 2012 roku. Wierzę w to, że mi się uda i zabieram się za naukę Excela.
Na koniec tylko dodam, że nie dostałem wczoraj premii. Zawsze płacili do 10. Kiedy 10. wypadało w niedzielę, to premia już w piątek czekała na koncie. Mam nadzieję, że premię dostanę w poniedziałek. Oby.
Pachnie mi TVP. Trafilem ?
OdpowiedzUsuńPudło, ale nie strzelaj więcej.
OdpowiedzUsuńNie wiem w jakiej branży pracujesz, ale nie możesz spróbować zmienić pracy? Z drugiej strony, skoro tego nie rozważasz to pewnie nie..
OdpowiedzUsuńExcel to bardzo potężne narzędzie o czym świadczy fakt, że można w nim zrobić tak nietypowe rzeczy jak proste gry w stylu węża itd:)
Powodzenia w realizacji planu
Człowiek z natury nie lubi zmian. Po drugie ostatnio ciężko jest znaleźć dobrą pracę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sugerowałabym sprawdzić czy faktycznie ta umiejętność pomoże w realizacji celu. Sam pomysł jest o tyle ciekawy, że nawet jeśli nie podwoisz pensji to zawsze masz dodatkowe umiejętności, które można dobrze spożytkować, więc tak naprawdę nic nie tracisz.
OdpowiedzUsuńSugeruje zainwestować też w słownik ortograficzny.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
@ Karolina
OdpowiedzUsuńWłaśnie tym się sugerowałem. Excel i tak mi się przyda.
@ Anonimowy
Staram się pisać bezbłędnie. Wskaż, gdzie jest błąd, to poprawię.
A takie proste pytanie. czy rozglądałeś się za lepszą pracą? Bo pomimo ogólnej atmosfery kryzysu, są firmy które poszukują pracowników i się rozwijają. Jeżeli jesteś dobry to znajdziesz lepszą pracę. Szukaj pracy i pracuj nadal w obecnej.
OdpowiedzUsuńRozglądałem się. Wiem, że najlepszym rozwiązaniem byłoby mieć coś w zanadrzu, ale jakoś nie mogę niczego konkretnego znaleźć. Wierzę w możliwości awansu w mojej firmie. Jest szereg ludzi zarabiających więcej niż ja i tylko moją winą jest to, że nie wykorzystuję okazji.
OdpowiedzUsuńZmiana pracy w obecnym czasie może być trudna, ale to nie znaczy, że nie należy się rozglądać: najlepiej przy tzw. okazji dawać znajomym (tym dyskretnym) znać, że szukamy czegoś nowego, no i oczywiście dobrze jest przeglądać ogłoszenia i portale w Internecie.
OdpowiedzUsuńMoże też warto się dowiedzieć, dlaczego Ci inni w Twojej firmie uzyskali awans. Być może zainwestowali w inny rodzaj umiejętności, którymi też warto się zainteresować ?
jaką formule trzeba wpisać by exel liczył podatek belki jak odsetki dziennie przekroczą 2,49 to w polu chciał bym by sam odejmował 19% zaokrąglał i podawał 1,50zł ?
OdpowiedzUsuń@Cashflow88
OdpowiedzUsuńZAOKR(ZAOKR(A2)*0,19)
Też obecnie uczęszczam na kurs zaawansowany excela :) Powodzenia. PS. Ale i tak dużo zarabiasz powinieneś się skupić na minimalizacji opłat czy konsumpcji.
OdpowiedzUsuńhttp://leszcz-no-more.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmoże Allegro opisalem pare sztuczek 2000 to ja w jeden dzień nieraz zrobie pierd... korporacje
Hm, ciekawy blog ale efekt psuje błąd ortograficzny. Wierzę od wiary a wieża od kościoła ;)
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńDzięki. Błąd faktycznie okropny i już poprawiony.
Co do celu... jeszcze jest szansa, że mi się uda. Walczę o zmianę pracy. Zobaczymy, czy się uda.
Życzę powodzenia. I tak jesteś do przodu, bo ja się obudziłem z ręką w nocniku w wieku 35 lat - mam pracę, której nie cierpię ale póki co jestem na nią skazany, żadnych oszczędności a do tego kredyt :) Na giełdę wszedłem na górce a teraz muszę uśredniać ceny :)
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że się odkuję :)
@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńDzięki. Najwyższy czas się wziąć za siebie. Pracy nie można zmienić?
Co do finansów osobistych. Kolejność zawsze jest taka sama:
1. Budujemy fundusz awaryjny minimum 2 x miesięczne wydatki. Fundusz awaryjny wędruje na konto oszczędnościowe i czeka. Pieniądze muszą być dostępne w max 48h. Tak na wszelki wypadek trzeba taką gotówkę mieć.
2. Spłacamy wszystkie kredyty. Zysk gwarantowany. Są nim niższe odsetki. Za inwestycje bierzemy się dopiero po spłacie kredytów.
3. Poszerzamy fundusz awaryjny. Tu już jest dowolność. Ważne żeby dodać trochę bezpiecznych aktywów. Lokaty, konta oszczędnościowe, fundusz pieniężny, fundusz obligacji do wyboru. Odkładamy tyle, żeby mieć na wszelki wypadek (aż sami stwierdzimy że nam wystarczy).
4. Dopiero teraz zaczynamy bardziej agresywne inwestycje. Mają to być pieniądze, bez których nasze finanse osobiste się nie zawalą. Inwestujemy w akcje, forex, derywaty, fundusze różnej maści, obligacje korporacyjne. Co kto woli. Dowolność.
No i właśnie. Nie myślałeś nad sprzedażą akcji i spłatą kredytu?
Dzięki za rady. Zrobiłem już pierwszy krok i trochę się dokształciłem, m.in. na Twoim blogu. Zacząłem budować fundusz awaryjny, choć lepiej byłoby, abym pozbył się kredytu odnawialnego - często z niego korzystam a odsetki to dodatkowe 10 - 20 zł kosztów.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy problem to kredyt na mieszkanie - tego nie pozbędę się szybko :) Mam co prawda 2 możliwości - nadpłacać go metodą śnieżnej kuli albo zainwestować i zarobić tyle, żeby wystarczyło na spłatę kredytu :)
Niestety, moje inwestycje nie były zbyt fortunne :) Mógłbym sprzedać je z gigantyczną stratą ale z drugiej strony jest możliwość, żeby uśrednić cenę i - jeśli nie liczyć na zysk to przynajmniej na niższą stratę. Ewentualnie inwestować w lepsze papiery, a "złe" zostawić na dłużej....
@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńJa korzystam z karty kredytowej. Jest to bardzo niebezpieczny produkt (potencjalnie wysokie koszty), ale spłacam ją zawsze w okresie grace period przez co nie spłacam bankowi ani grosza odsetek. Mam za to darmowy kredyt przez ponad 50 dni. Wg mnie karta kredytowa jest lepsza od limitu odnawialnego, ale nadaje się wyłącznie dla osób z samozaparciem.
Kredytu na mieszkanie nie radzę nadpłacać. Lepiej odkładać te pieniądze i inwestować z zyskiem. Procent składany robi swoje. W długim okresie zarobisz.
Uśredniać w dół nie radzę. Słabe inwestycje najprawdopodobniej jeszcze powiększą stratę. Lepiej sprzedać ze stratą i zainwestować w lepsze inwestycje.
W nowym roku życzę Ci tylko dobrych inwestycji :)
Dzięki, ja Tobie również życzę trafnych decyzji i zwielokrotnienia dochodu ;)
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńNo i zapraszam do kolejnych komentarzy. Fajnie pisać dla osób, które czytają z ciekawością i piszą ciekawe komentarze. Pozdrawiam
Witam po przerwie. Z końcem roku załapałem się na premię, która pozwoli mi zasypać kredyt odnawialny. Jak wytrzymam ciśnienie i nie wyskoczą jakieś nagłe wydatki to nie zamierzam już schodzić pod kreskę. Za 11 miesięcy, tuż przed terminem odnowienia kredytu na kolejny rok zrezygnuję z niego. Póki co trzymam go jeszcze w rezerwie na jakieś dramatyczne wydatki ;) bo niedawno i tak się odnowił i bank skasował swoją opłatę.
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o giełdę to trochę żałuję, że nie kupiłem więcej akcji KGHM jak stały po 107 zł :) Jak oceniacie tę spółkę - Donek z ferajną postanowili ją zarżnąć ale może nie będzie tak źle - jak zrobi się cieplej to pewnie kilka setek górników odwiedzi Donka i Jacka...
@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńTo brzmi jak rozsądny (i realny) plan. Oby się udało. Potem polecam zastąpić kredyt odnawialny własnymi oszczędnościami. Idealna byłaby trzykrotność miesięcznych wydatków.
KGHM jest teraz zbyt ryzykowne. Równie dobrze może spaść jeszcze niżej w reakcji na kolejne plotki. Już Zelmer wygląda lepiej. Problem w tym, że giełdom grożą kolejne spadki, więc i o spółki z niskim poziomem ryzyka ciężko.
Witam,
OdpowiedzUsuńprzełknąłem gorzką pigułkę i zlikwidowałem moje najgorsze inwestycje z ogromną stratą. Trudno, uznam że to cena za lekcję.
Poza tym styczeń będzie udany - pokryłem kredyt odnawialny i zrobię wszystko, żeby nie zejść pod kreskę. To da mi dodatkowe 10 - 20 zł miesięcznie, bo tyle kosztował mnie kredyt.
Jeśli jestem na plusie, to wszystkie nadwyżki pójdą na rachunki oszczędnościowe - na zabezpieczenie, na inwestycje i tymczasowy (nieprzewidziane wydatki) w proporcji 2-1-1. Na początek planuję odkładać stówkę miesięcznie, oczywiście zgodnie z zasadą "Najpierw płać sobie" :)
Założyłem też lokatę, na którą wrzuciłem zachomikowany 1000 zł na rachunku "zabezpieczenie" - oprocentowanie lokaty jest wyższe a tej kasy i tak nie wolno mi ruszyć :)
Ogólnie jestem optymistycznie nastawiony, w przyszłym tygodniu wpłynie mi z rachunku maklerskiego 700 zł z mojej nieudanej inwestycji i mam zamiar 200 zł odłożyć na rachunki oszczędnościowe zgodnie z powyższą zasadą a 500 zainwestować. Macie jakieś propozycje??
Pozdrawiam
Dobrą decyzję podjąłeś. Twój plan brzmi rozsądnie i realnie. Zobaczysz, że w długim terminie Ci się opłaci.
OdpowiedzUsuńZ inwestycji polecam coś bezpiecznego na początek. Jakiś fundusz obligacji na przykład. Poszukaj pod tym linkiem: http://www.bankier.pl/inwestowanie/notowania/fundusze
Jeśli chciałbyś coś bardziej agresywnego, to myślę, że dobrym wyborem będzie IPOPEMA m-INDEKS FIO czyli fundusz oparty o indeks mWig40. W szczycie hossy ten indeks wygląda całkiem nieźle, a teraz jest dość tanio. Wg mnie to dobry wybór na długi okres. Ostatnio sam w niego zainwestowałem. W Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku możesz zakupić go bez prowizji.
Daj znać, na co się zdecydowałeś. Pozdrawiam!
Witam,
OdpowiedzUsuńna razie miałem pilne wydatki na auto więc inwestycje muszą poczekać bo nie mam zamiaru ruszać kredytu odnawialnego. Muszę się przyzwyczaić, że nie mam kredytu ;)
Witam,
Usuńwrzuciłem kilka złotych na fundusz obligacji PZU Polonez; kilka złotych na fundusz akcji PZU Energia Medycyna Ekologia no i uzupełniłem o kilka złotych ING Japonia, który zaczął wreszcie rosnąć.
Kilka złotych zarobiłbym już w tej chwili na miedziowych krecikach ale poczekam sobie na dywidendę. Ogólnie myślałem o zainwestowaniu w coś solidnego, jakiegoś bluechipa (na KGHM się ogólnie spóźniłem ze względu na rozbójniczy podatek) albo jakąś solidną spółkę dywidendową. Jakieś sugestie?
No to widzę, że inwestycje ruszyły z kopyta :)
UsuńZ blue chipów to ostatnio patrzyłem tylko na Kogeneracja. Solidna, całkiem duża i wg mnie perspektywiczna spółka. Wygląda dobrze, ale mimo wszystko nie zdecydowałem się na zakup. Pobierznie rzuciłem okiem na PGE. Też nie jest złe.
Cieszy mnie Twoja determinacja w inwestowaniu. Aktywa wyglądają w porządku. Zwłaszcza PZU Polonez powinien przynieść stabilne zyski. Jest ostatnio bardzo popularny wśród inwestorów.
Zysków życzę i czekam na dalsze relacje. Pozdr! :)
Dzięki za dobre słowo.
OdpowiedzUsuńProszę o poradę odnośnie oszczędzania :) Załóżmy, że za 4-5 lat będę miał konkretne, przewidywalne wydatki. Chciałbym już dziś systematycznie odkładać parę złotych, żeby w przyszłości mieć chociaż część kwoty zabezpieczone. Te wydatki to powiedzmy:
1) wymiana auta;
2) wymiana sprzętu agd;
3) remont mieszkania.
Wszystkie sprawy bieżące i nagłe typu awarie, naprawy pokrywam z innego źródła, więc mogę te przyszłe wydatki "zamrozić".
Pierwszą, oczywistą myślą, jaka przyszła mi do głowy to założenie 3 rachunków oszczędnościowych i comiesięczna wpłata stałej kwoty na każdy z nich. Ale skoro mam zamiar nie ruszać tych pieniędzy minimum przez 4 lata to równie dobrze mógłbym całość lub część z nich wrzucić na jakiś względnie bezpieczny fundusz inwestycyjny. I tu rodzi się pierwsze pytanie - całość czy część?
Drugie pytanie brzmi - a może lepiej nie rozdrabniać wpłat, wrzucać wszystko do jednego worka i tylko pamiętać, że za 4-5 lat należy wszystko podzielić na 3? :) Czy istnieje coś takiego jak efekt skali?
Jestem ciekaw odpowiedzi :)
Nigdy nie wolno wrzucać inwestycji do jednego worka! Unikaj inwestowania więcej niż 20% w jedno aktywo.
UsuńNa horyzont 4-5 lat podzieliłbym to tak:
- 20% akcje spółek giełdowych wypłacających dywidendę
- 20% fundusz giełdowy indeksowy np. Ipopema mIndeks lub Wig20 ETF
- 20% lokaty bankowe
- 20% gotówka
- 20% bezpieczne fundusze TFI lub obligacje Catalyst
W zależności od akceptowanego poziomu ryzyka można oczywiście zmieniać proporcje.
A co do efektu skali, to istnieje oczywiście coś w tym stylu. Najbogatsi klienci mogą liczyć na specjalne warunki zarówno w TFI (niższe opłaty) jak i w bankach (indywidualne doradztwo, wyższe oprocentowanie depozytów). Tylko czy posiadasz minimum kilkaset tysięcy pln oszczędności?
Mam nadzieję, że pomogłem :)
Dzięki,
OdpowiedzUsuńmiałem na myśli skromniejszy efekt skali :) Np. musiałem zrobić przetasowanie na moich rachunkach oszczędnościowych, bo trzymanie na nich niewielkich kwot nie ma sensu ze względu na złodziejski podatek Belki - przy niskich kwotach pożera on odsetki. Np. minimalny zarobek dotychczas wynosił na moim koncie 1 grosz dziennie od 100 zł. Jak ktoś policzył, od 1 grosza odsetek podatek wyniesie... 1 grosz :)
Dlatego skomasowałem moje oszczędności - część wrzuciłem na lokatę, część na jeden rachunek, gdzie odsetek nie zeżre mi w całości Belka. Więcej uwagi poświecę teraz funduszowi obligacji :)
Pozdrawiam.
Racja! Trzeba uważać na belkę. Już nie opłaca się "rozbijać" oszczędności na wiele kont oszczędnościowych. Jedno konto jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem.
UsuńA zastanawiałeś się nad inwestycjami giełdowymi?