niedziela, 4 kwietnia 2010

Dlaczego analiza techniczna nie działa?

Są tacy inwestorzy, którzy próbują zarobić na kształcie wykresu giełdowego i wielkości wolumenu. Ci ludzie nie mają racji.

Istnieją trzy opinie na temat analizy technicznej: (1) jest to nauka, która działa (2) jest to pseudonauka, która działa tylko dlatego, że wszyscy w nią wierzą i jej używają, (3) analiza techniczna nie działa, bo jest bzdurą. Ja jestem gdzieś pomiędzy 2 a 3, choć chciałbym, żeby 1 była prawdą. Byłoby to z korzyścią dla wszystkich z oczywistych powodów.

Decydując się na inwestycję w konkretną spółkę mamy 50 % szans na sukces. Albo spadnie albo nie. Szansa na to, że analiza techniczna nam pomogła jest identyczna jak przy rzucie monetą.

Jest wiele argumentów na to, że analiza techniczna to pseudonauka:


  • Wykres nie jest niczym więcej niż graficznym przedstawieniem tego, co wydarzyło się w przeszłości. To nic nie znaczy.
  • Gdyby sygnały analizy technicznej działały, to możliwe byłoby stworzenie automatycznego systemu transakcyjnego, który byłby maszynką do zarabiania pieniędzy bez ryzyka. Znacie taki?
  • Gdzie była analiza techniczna podczas ostatniej bessy na giełdach? Nawet najwięksi technicy odchudzili wtedy swoje portfele.
  • Duzi gracze nie decydują się na zakup na podstawie wykresów. Decydują się na zakup z powodów, których nigdy nie poznamy.
  • Bieżące wahania cen to tylko hałas. Szum informacyjny. Wzrost lub spadek ceny akcji jest (przynajmniej powinien być) skutkiem tylko i wyłącznie wyników ekonomicznych spółki. Ci, którzy w to nie wierzą, powinni inwestować tylko w WealtBay.
  • Technicy najczęściej inwestują krótkoterminowo. W reakcji na sygnał wynikający z analizy technicznej natychmiast kupują bądź sprzedają. W związku z tym wydają kupę kasy na opłaty i prowizje. W takich warunkach ciężko o zysk, własny a nie biura maklerskiego.
  • Jeżeli zmiany cen byłyby całkowicie przypadkowe, osiągnięcia zysku na giełdzie byłoby niemożliwe, szczególnie w długim horyzoncie. Zmiany cen akcji opierają się o fundamenty.
  • Zmieniając ilość danych wejściowych, otrzymujemy często sprzeczne sygnały kupna i sprzedaży.
  • Analizy technicznej używa większość inwestorów, ale tylko niektórzy osiągają zyski.

Są też dowody empiryczne. Profesorowie finansów z uczelni Massey University w Nowej Zelandii zbadali ponad 5 000 zasad analizy technicznej, żeby sprawdzić, czy generują wartość dodaną. Autorzy stwierdzili, że

"nie ma dowodów, że zyski z zasad analizy technicznej naszym zdaniem są większe niż można się spodziewać ze względu na przypadkowe zmiany danych."

Przeciwnikami analizy technicznej są:


Podejmując decyzje na podstawie analizy technicznej można zarobić pieniądze, ale to nie analiza techniczna będzie tego przyczyną. Analiza techniczna po prostu nie działa!

37 komentarzy:

  1. Mam podobne podejście jak Twoja, chociaż nie ma co zaprzeczać że istnieje magia analizy technicznej. Te wszystkie osoby które piszą analizy, używając skomplikowanych pojęć, wydają się czasami jakimś guru i że znają sekret.
    Tymczasem skuteczność analizy technicznej jest bardzo ciężka do określenia. Tym bardziej że jak dowodzą badania, losowo wybrany portfel spółek sprawdza się z reguły nie gorzej niż jakiś super wybrany portfel na podstawie analizy technicznej.

    A co do analizy technicznej to, co ja kiedyś pisałem, używanie analizy technicznej to granie (spekulacja), a nie inwestowane. Bo kupując coś na podstawie analizy technicznej kupujesz dlatego że będzie cena rosła, bez żadnych informacji ze spółki (wyniki, kontrakty), a to już jest czysta spekulacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi analiza techniczna zawsze kojarzyła się ze spekulacją a nie z inwestowaniem. I może właśnie poprzez rozróżnienie tych słów każdy ma inne podejście do AT.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie nie ma to znaczenia, czy ktoś inwestuje czy spekuluje. Jeśli ma to przynosić godziwe zyski, to gotów jestem nawet sprzedawać piasek na Saharze.

    Sęk w tym, że analiza techniczna to bzdura. Ktoś z Was zarobił kiedyś dzięki analizie technicznej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nazywałbym AT nauką, a raczej po prostu narzędziem. I albo umiesz się nim posługiwać by się nie pokaleczyć, albo nie.

    "Analizy technicznej używa większość inwestorów, ale tylko niektórzy osiągają zyski."
    Podstaw pod "technicznej" jakąkolwiek inną - fundamentalną, portfelową... i to zdanie nadal będzie prawdziwe.

    Chyba najrozsądniejsze podejście jakie spotkałem to: wybieraj interesujące spółki na podstawie fundamentów, a moment wejścia na podstawie AT.

    Ja mimo to spróbuję trochę poeksperymentować z AT i dokonać kilku decyzji tylko na jej podstawie. Taki ze mnie ryzykant! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto nie ryzykuje, ten nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  6. AT nie działa :) Tylko pytanie: co działa???

    OdpowiedzUsuń
  7. Wg mnie analiza fundamentalna i zdrowy rozsądek. O tym pierwszym będę pisał w kolejnych postach.

    OdpowiedzUsuń
  8. AT działa tylko jako dodatek a nie podstawa. Pozwala bardzo dokładnie określić moment wejścia i wyjścia czasem zupełnie inny niz nam doradza nasz umysł, który to się tak często myli.

    OdpowiedzUsuń
  9. na AF też można się przejechać, tak więc wychodzi że najważniejsze w inwestowaniu jest MM :>
    z niecierpliwością czekam na wpisy o AF.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy wpis, chociaż moje przekonania są zupełnie przeciwne.

    --
    Zobacz, jak zarobić na kontraktach terminowych!
    YpsilonFund - blog przyszłego milionera.
    Aktualna wartość portfela: 118 621 zł.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szanuję Twoje zdanie. To właśnie dzięki różnicom poglądów tak bardzo lubię dyskusje z czytelnikami mojego bloga. Napisz coś więcej. Dlaczego się ze mną nie zgadzasz? Jakie są Twoje doświadczenia? W jaki sposób wykorzystujesz analizę techniczną?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedys rzucilo mi sie w oczy stwierdzenie, ze "jezeli na podstawie analizy technicznej wartosc spolki ma wzrosnac, a jednak w rzeczywistosci wartosc spolki spadnie, to ten spadek tez mozna uzasadnic analizą techniczną" Kwintesencja. Nic dodac nic ujac.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hehe :)) Świetne :) Słyszałem coś podobnego o analitykach giełdowych i o tym, jak analizują, dlaczego wczoraj na rynkach spadało/rosło.

    OdpowiedzUsuń
  14. Juz nie pamietam na jakim blogu to bylo, ale autor posta, ktory to przytoczyl zle zrozumial ironie tego stwierdzenia (a w zasadzie jej nie zrozumial) i probowal twierdzic, ze wlasnie dlatego techniczna jest lepsza. Bo wiadomo co i jak i z czego sie wzielo :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ułożyłem taki sloganik:

    "Analiza techniczna jest najlepsza, bo dzięki niej wiadomo, dlaczego coś się stało... a jak to coś się nie stało, to też wiadomo dlaczego."

    :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. dokładnie coś w ten deseń :)

    OdpowiedzUsuń
  17. kolejny post napisany przez czlowieka, ktory uwaza sie za ynwestora (nick pasuje do posiadanej wiedzy), pisze kompletne bzdury, a jego inwestycje to zakladanie kolejnych lokat i "czekanie na lepsze czasy" na gieldzie. kolego lepiej juz nie bedzie, jak ktos nie umie zarabiac na gieldzie to lepsze czasy mu nic nie dadza.

    do meritum. cena na wykresie jest JEDYNYM miernikiem nastrojow panujacych na rynku. na wykresie widac DOKLADNIE relacje ksztaltowania sie popytu i podazy oraz aktualny stan (akumulacja/dystrybucja).

    analiza techniczna to nie zadna nauka jak to niektorzy twierdza ale tylko narzedzie, ktore POMAGA w odczytaniu sytuacji rynkowej. zeby zarabiac na gieldzie nie wystarczy nauczyc sie paru formacji, trzeba nauczyc sie czytac wykres a do tego potrzeba CZASU i DOSWIADCZENIA. jestem ciekawy ile Pan ynwestor spedzil czasu na rynku, zeby pisac, ze AT nie dziala?

    poziom wiedzy i doswiadczenia jest zenujacy. nic dziwego, ze tyle osob potrafi tylko tracic kapital. no bo jak ktos moze zarabiac skoro sugeruje sie przecieciami MA na MA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ma do rzeczy to ile ON spędził na rynku? Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że piątek sprzyja wypadkom bo miałem dwa wypadki w dwa piątki. Liczy się skuteczność statystyczna na dużej grupie, a nie to co komuś tam się stało.

      Cena na rynku owszem jest miernikiem nastrojów, popytu i podaży, ale na jakiej podstawie ktoś twierdzi że w ten sposób da się przewidywać przyszłość? Cena jest miernikiem nastrojów, popytu i podaży w PRZESZŁOŚCI. Prognozowanie przyszłości na podstawie zdarzeń z przeszłości to już jakiś kult cargo

      Usuń
  18. @ redbull

    Dzięki za ten komentarz. Szczerze mówiąc właśnie na takie komentarze czekałem. Nie żebym był masochistą, ale chciałem tym postem wywołać kontrowersje. Wg mnie o analizie technicznej powstało za dużo stron pochwalnych, a moja będzie ją ganić.

    Co do Twoich zarzutów, to jest w nich sporo racji. Nawet nick specjalnie taki dobrałem.

    Na rynku spędziłem jak dotąd niecały rok, a bloga tego założyłem w celu opisania swoich początków na giełdzie, żeby udowodnić, że da się pomnażać kapitał bez doświadczenia.

    Twój zarzut dotyczący utraty kapitału jest w moim przypadku nietrafiony. Moje wyniki jak dotąd są nawet lepsze niż oczekiwałem. Z inwestycji w 2009 r. osiągnąłem ok. 20 % zysku, więc nie jest źle.

    Post, który skomentowałeś, jest najeżony wręcz dowodami przeciwko analizie technicznej. Dasz radę któryś z nich podważyć? Łatwo jest obrażać autora strony, ale z dowodami empirycznymi nie wygrasz.

    Powtórzę. Analiza techniczna nie działa. Przekonaj mnie, że jest inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  19. "nic dziwego, ze tyle osob potrafi tylko tracic kapital" - z tym sie zgodze w 100%. Rzecz w tym, że inaczej widzimy przyczynę tego. Znam wiecej "slomianych" inwestorow podejmujacych decyzje tylko dlatego, ze komus sie wydawalo, ze zauwazylyl jakas formacje AT. I w jednym mial racje - tylko mu sie wydawalo.

    OdpowiedzUsuń
  20. odpisze Ci jutro bo bedzie to dlugi post (masz chyba jakis limit dot ilosci znakow w komentarzu), a dzisiaj juz nie mam czasu.

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Anonimowy

    No niestety. Ryzykanci często bankrutują. Na foreksie w Polsce bankrutuje się średnio już po 63 dniach.

    @ redbull

    Nie orientuję się, jaki jest limit. Podziel najwyżej komentarz na części.

    OdpowiedzUsuń
  22. skomentowalem Twoje "dowody" przeciwko AT pod adresem http://pointsofforce.blogspot.com/ bo jest czytelniej.

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałem Twój komentarz. A co sądzisz o badaniach profesorów finansów, którzy naukowo udowodnili, że analiza techniczna nie działa?

    OdpowiedzUsuń
  24. jak juz pisalem w odpowiedzi na jeden z Twoich argumentow "Nie jest to możliwe z prostego powodu, nie da się zaprogramowac doświadczenia i umiejętności tradera. Nie wystarczy się nauczyc kilku formacji aby zarabiac, potrzebne jest cos wiecej. Nie będę się rozwodzil dalej bo można by było na ten temat napisac książkę".

    Nie chce dalej dyskutowac na ten temat, nie mam zamiaru kogos przekonywac, ze poprzez analize zachowania ceny (popytu i podazy) mozna zarabiac pieniadze. jesli ktos woli wierzyc panom profesorom od finansow, ktorzy na rynku nigdy nie odniesli sukcesu, a jedyne co potrafia to "plodzic" takie bezproduktywne buble to jego sprawa. po prostu - trading nie jest dla kazdego.

    OdpowiedzUsuń
  25. Podaj w takim razie przykład inwestorów, którzy dzięki analizie technicznej osiągają regularne zyski. Ja nigdy nie słyszałem o żadnej takiej osobie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj, Atrur!

    Szkoda, że usunąłeś treść komentarza. Szkoda, bo przeczył on tezie mojego wpisu. Skoro usunąłeś komentarz, to nie ujawniam, w jaki sposób.

    Twojego bloga umieszczam na liście polecanych. Nie dość, że jest o analizie technicznej, to jeszcze libertariańskim okiem. Takiego bloga w polskiej blogosferze mi brakowało. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeśli takie rzeczy przechodzą w AT
    http://krabulec.blogspot.com/2010/02/dyrdymaki-z-analizy-technicznej-czesc-1.html
    to znaczy, że nie ma takiej bzdury której trejderzy nie łykną. Ludzka zdolność do samooszukiwania jest nieograniczona. Tu jest tak samo jak z horoskopami albo bioenergoterapią - raz na jakiś czas przypadkiem się sprawdzi/schorzenie_przejdzie i potem już nie wytłumaczysz człowiekowi, że "lecznicza woda namagnetyzowana siłą umysłu" to bzdura.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie spodziewajcie sie że wyczytacie gdzieś jak naprawde zarabia się na analizie technicznej.
    Taka wiedza jest bezcenna i z nikim nie podzielę się tym co wiem, chyba że jest to bez wartości.
    Po wielu latach gry na giełdzie moge stwierdzić że cechy charakteru gracza są najważniejsze. Ale ktoby się nimi przejmował.

    OdpowiedzUsuń
  30. Wg mnie analiza techniczna jest bzdurą i zdania nie zmienię. Skoro ktoś dzięki niej zarabia, to chwała mu za to, ale ja nie zamierzam się nią kierować.

    Co innego psychologia inwestowania. Tu akurat zgadzam się, że nie każdy nadaje się do samodzielnego inwestowania. Na szczęście dla nich stworzono fundusze akcji, na których też można zarobić.

    OdpowiedzUsuń
  31. co do samego tekstu:
    -nie ma 50% szans na wygraną lub przegraną, a tylko 33% (akcje mogą pójść w górę, dół lub bokiem) - ale przykład z monetą trafny (może być orzeł/reszka/zatrzymać się na rancie)

    mój komentarz:
    -na analizie techn. zarabiają naprawdę tylko ci, co mają z niej zyski (wydawcy książek, które teraz powstają niemal hurtem itp.) - inwestor też może zarobić jeśli korzysta z analizy, ale brak jest powiązania między zyskiem a wpływem analizy (przypadek, a nie prawo) - nie można zamknąć się w pokoju i na podstawie paru kresek wnioskować, czy akcje, których ceny związane są z realnymi spółkami, przynoszącymi zyski, lub inwestorami, działającymi wg nieznanych reguł psychologii, pójdą w górę (jest to blisko związane z paradoksem chińskiego pokoju Searle'a jeśli dobrze pamiętam); równie dobrze można więc rzucać monetą lub wnioskować na podstawie fusów z herbaty, czy inwestować czy nie. BTW. analiza techniczna nie może być nauką we współczesnym rozumieniu, bo nie posiada cechy prognostycznej (nawet ślepej kurze trafi się ziarno na 100 lat) - a to, że już po fakcie analitycy stwierdzają, że mieliśmy do czynienia z formacją "zdechłego żółwia"(kurs wzrósł, nazwy formacji zmyślone, ale chyba nie odbiegają od standardów) świadczy tylko o demagogii na jakiej się ta analiza opiera (jakby kurs spadł byłaby to formacja "przeciągającego się kota", jakby pozostał bez zmian to utrzymywania się formacji "mrugającego węgorza" itp itd...)

    OdpowiedzUsuń
  32. Trochę czasu minęło, ale spróbuję wyjaśnić dlaczego AT może działać (podobnie zreszą jak AF). Posłużę się nieco inną argumentacją niż redbull, gdyż wydaje mi się, że mało kto rozumie fenomen AT.

    Załóżmy, że na podstawie badań własnych widzimy, że na wykresach w przeszłości pojawiała się formacja "zdechłego żółwia". Wystąpiła ona 10 razy i kurs poszedł w oczekiwanym kierunku w 4 przypadkach. W 6 przypadkach kurs spowodował stratę -1,000 zł (stop loss), a w zyskownych 4 zyski w wysokości +2,000 zł, co daje zysk netto w wysokości 2,000 zł.

    Inna kwestia. Nieważne co się mówi o AT nie da się zaprzeczyć istnienia trendów na rynku. Nieważne co mówią zwolennicy teorii błądzenia losowego, trendy dłuższe niż wynikałoby to z rozkładu normalnego istnieją. Wykresy nie wyglądają zatem tak jakby ktoś rzucał monetą. W rzutach monetą każdy wynik jest niezależny od poprzedniego. Inaczej mówiąc może być 5 orłów pod rząd i obstawianie, że następna będzie reszka nie ma sensu, bo wynik jest losowy. Na giełdzie dochodzi element ludzki (emocje, oczekiwania) i kurs wczorajszego notowania może mieć wpływ na dzisiejsze notowania, bo np. po wzrostach oczekuje się dalszych wzrostów lub np. po kilku dniach wzrostów rynek staje się nerwowy i byle negatywna informacja może rozpocząć spadki.

    Spróbujmy to teraz zebrać do kupy. Skoro istnieją trendy dłuższe niż należałoby tego oczekiwać z teorii, to oznacza to, że jest możliwość zarobienia na takich trendach. Co z tego, że zdechły żółw nie zmartwychwstał w 6 przypadkach i straciłem w sumie 6,000 zł skoro wykorzystałem trend i w 4 przypadkach zarobiłem 8,000 zł. Co z tego, że ten trend trwał 4 miesiące a przez 8 miesięcy był trend boczny czyli bardziej przypominający rzuty monetą? Mam to gdzieś, bo zarobiłem 2,000 zł.

    Teraz tak - AT może działać, tak samo jak i AF może działać. Możemy patrzeć na zarząd, sektory i wskaźniki, ale akurat trafić na trend spadkowy i szybciutko utopić 80% kapitału. Żeby to odrobić trzeba zarobić 400%. Pytam się - po co to komu? Lepszą strategią będzie utopić 15% kapitału za pierwszym razem, utopić 15% za drugim razem i zarobić 70% za trzecim razem. W pierwszych dwóch przypadkach AF była ok, ale ceny miały akurat charakter losowy, a my szybciutko przyznaliśmy się, że jeszcze nie jest czas zarobku. W trzecim AF była ok, ale ceny były w trendzie i ładnie zarobiliśmy.

    Już nie mogę słuchać tego, która metoda jest lepsza. Metoda jest drugorzędna i jest pewną ramą, strukturą do podejmowania decyzji. Jeżeli jednak będziemy się trzymać kurczowo swoich durnych decyzji, pomimo tego, że wszystko będzie wskazywało, że nie mamy racji, no to powodzenia. Żadna metoda nie pomoże.
    Oczywiście, oczywiście będziemy mówić, że jesteśmy inwestorem długoterminowym i minus 80% nas nie obchodzi, bo za 600 lat i tak zarobimy.

    Dlatego uważam, że AT może działać jako struktura do podejmowania do decyzji, a nie jako coś co ma nam przewidzieć przyszłość. Mam nadzieję, że powyższe wyjaśnienia pokazały, że stwierdzenie "AT nie działa, a AF działa" jest zbyt kategoryczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Jak tracić na giełdzie

      Szkoda, że przytoczyłeś strategię "zdechłego żółwia". Mogłeś od razu podeprzeć się sygnałami astrologicznymi analizy technicznej. Ba! Analiza techniczna opiera się nawet na nowiu księżyca!

      Podpieranie analizy technicznej trendami też nie jest dobrym argumentem. Kierujący analizą fundamentalną nazywają trendy cyklami koniunkturalnymi.

      Twój komentarz mnie nie przekonał.

      Usuń
  33. Ja nie chcę Ciebie przekonać tylko pokazać, że Twoja metoda nie jest jedyną.
    Jeżeli możesz to ustosunkuj się bardziej merytorycznie do mojej wypowiedzi, bo jak na razie to widzę argumenty na zasadzie "nie bo nie", a sam sarkazm nie wystarczy. No może wystarczy tym, którzy z góry WIEDZĄ i nie przyjmują innych możliwości, bo przecież WIEDZĄ.
    W szczególności właśnie do kwestii trendów czy też cyklów koniunkturalnych (nie rozumiem co nazewnictwo ma do rzeczy).

    Strategia zdechłego żółwia była metaforą strategii, która ma dać przewagę na rynku. Może być nią i AT i AF.

    Jeżeli jednak AF jest ślepym patrzeniem na wskaźniki i zarządy i to o czym piszą w książkach, to gdzie jest przewaga? Pełno inteligentnych ludzi tak robi i nie ma przewagi, no i oczywiście większość traci (w długim terminie).

    Podobnie z AT - przeczytanie w książce o formacjach i w dodatku prognozowanie czegokolwiek jest kompletnym nieporozumieniem. Każdy moment na rynku jest unikalny i metoda ma tylko zwiększać prawdopodobieństwo w długim terminie, a nie cokolwiek prognozować.

    Uważam, że można łączyć obydwie metody, o ile daje nam to przewagę.

    Zakładam również, że to co mówie jest wciąż niezrozumiałe. W takim wypadku polecam zajrzeć do wypowiedzi matematyka Williama Eckhardta w książce "Mistrzowie rynków finansowych".

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie. Nie musisz się logować.