Wybrałem się na zakupy przedświąteczne do pobliskiego marketu. Kupiłem sporo produktów, wydałem sporo pieniędzy, ale wyjazd okazał się dla mnie sukcesem.
Jeszcze w domu sporządziłem sobie szczegółową listę produktów, których potrzebuję. Dokładanie wypisałem, jaka ilość jest mi potrzebna. Podczas zakupów nie dałem się skusić i do domu nie przywiozłem niczego niepotrzebnego "z promocji".
W gąszczu marketowych alejek można zaobserwować wiele ciekawego. Logika przecież podpowiada, że wraz ze wzrostem ilości produktu spada jego cena w przeliczeniu na jednostkę. Dla przykładu znalazłem płyn do płukania tkanin, który w przeliczeniu na litr w butelce 5l był prawie 2 razy droższy niż ten w butelce 3l.
Kolejnym chwytem w marketach jest downsizing czyli zmniejszanie ilości produktu.
Na pewno nie raz kupiliście paczkę chipsów, która wydawała się być wypełniona po brzegi, a po otwarciu chipsy wypełniały ledwie połowę paczki. Podobnie pasta do zębów. Dwa takie same opakowania pasty zawierają w sobie tubki o różnej pojemności. Szybko wrzucając produkty do koszyka można się nieźle naciąć.
Jeśli chodzi o mój portfel inwestycyjny, to wyleciałem z Dudy. Strata na inwestycji to - 39 zł. Rozglądam się już za funduszem inwestycyjnym oraz lokatą. Mam też ochotę zakupić srebrną monetę kolekcjonerską.
Hej.
OdpowiedzUsuńZapowiada się kolejny ciekawy blog. Proponuję wymianę linkami.
Co do zakupów i cen, ja zawszę patrzę na cenę za kg/litr. Jest ona podana teraz w wszystkich supermarketach i sklepach sieciowych. Potem patrzę na datę ważności i na jakość produktu.
Dzięki za miłą opinię :)
OdpowiedzUsuńJA również zwracam uwagę na cenę za kg/litr, ale przyznam szczerze, że zauważyłem nieprecyzyjne obliczenia. Pozdrawiam i zapraszam do lektury/komentarzy!
Na mnie promocje działają wręcz odwrotnie, chyba że jest wyprzedaż produktów krótko przed utratą terminu ważności, wtedy przecena jest pewna. Triki niby nieuczciwe, ale norma w działalności handlu i zarabianiu na nim.
OdpowiedzUsuń