piątek, 8 stycznia 2010

Giełda to ryzyko

Można przyjąć, że istnieje zasada im większe ryzyko tym większy potencjał zysków. Jeśli oczekujemy ponadprzeciętnej stopy zysków, musimy tolerować ryzyko, nauczyć się je rozpoznawać, a nawet nim zarządzać.

ryzyko ynwestor

Przed zakupem akcji danej spółki należy przyjrzeć się jej finansom. Jeśli kupimy spółkę, która nie będzie przynosić zysków, najprawdopodobniej nie zarobimy również i my. Na swoim blogu postaram się pokazać Wam, w jaki sposób należy analizować sytuację a także potencjał spółek. Zupełnie początkujący inwestorzy mogą ograniczyć się na początku do akcji największych spółek, które w trakcie ostatnich kilku kwartałów przynosiły zyski. W przypadku inwestowania w akcje takich spółek ryzyko finansowe jest najniższe.

Możemy również mówić o ryzyku inflacji. Powoduje ona realny spadek wartości zgromadzonego kapitału. Mimo tego, że cyferki na koncie pozostają bez zmian, może się okazać, że nabywcza wartość naszych pieniędzy będzie spadać. Za taką samą ilość pieniędzy wraz z biegiem czasu będziemy mogli kupić coraz mniej. W latach 90-tych w Polsce inflacja była na tak wysokim poziomie, że jakiekolwiek planowanie inwestycji było bardzo utrudnione. Należy również pamiętać, że wysoki poziom inflacji może powodować wzrost stóp procentowych, co również jest niekorzystne dla inwestorów giełdowych.


Myślę, że to najważniejsze. Mógłbym tak dalej, ale nie chcę Was zanudzać. Wspomnę tylko, że inwestorzy muszą liczyć się również z ryzykiem stóp procentowych, walutowym, politycznym, rynkowym, cen surowców itd.

ryzyko

Jakie są wobec tego metody minimalizacji ryzyka?

Ja osobiście zmniejszam ryzyko inwestycji głównie poprzez dywersyfikację. Nie inwestuję pieniędzy w jedną spółkę, jedną branżę czy nawet jeden typ instrumentów finansowych. Błędem jest postawienie wszystkiego na jedną kartę i kupienie jednej spółki za wszystko. Zysk może okazać się wysoki, ale straty również.

Po drugie ważną sprawą jest ograniczanie strat. Z psychologicznego punktu widzenia akceptacja strat jest ważną umiejętnością. To, że kurs akcji spółki spada, wcale nie oznacza, że powróci do poprzednich poziomów. Zazwyczaj leci jak kamień obniżając tym samym stan portfela inwestora. Umiejętność ucinania strat uważam za kluczową na giełdzie. Jeśli nie jesteś w stanie zaakceptować straty, to oznacza, że giełda nie jest dla ciebie. Takim inwestorom radzę trzymać się z dala od giełdy (polecam fundusze inwestycyjne). W swoich inwestycjach ucinam straty na poziomie maksimum 2 % wartości całego portfela. Obecnie mój kapitał wynosi ok. 3 000 zł. Nie dopuszczę więc żeby jakakolwiek transakcja skończyła się stratą większą niż 2 % tej kwoty czyli 60 zł.

Jedną z form ograniczenia ryzyka jest gruntowne przemyślenie i przygotowanie się do inwestycji w dany walor. Zanim podejmę więc decyzję o zakupie akcji danej spółki, staram się uzyskać o niej jak najwięcej informacji. Jeśli widzę nadmierne ryzyko, nie inwestuję. Wolę tracić okazje niż własne pieniądze.

A propos. Na giełdzie najlepiej inwestować tylko nadwyżkę pieniędzy. Przed podjęciem decyzji o inwestycji trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie ile tak naprawdę możemy zainwestować. Należy przecież liczyć się ze stratą. W tym przypadku potrzebny jest fundusz awaryjny, o którym wspominałem już we wcześniejszych postach. Ja funduszu awaryjnego nie posiadam, więc ryzykuję.

Ryzykowne są też inwestycje za cudze pieniądze, więc za kredyt podziękuję.

Czy ryzykiem da się zarządzać?

Tak! Należy zawsze porównywać potencjalny zysk do ryzyka. Im korzystniejszy tym lepiej. Chciałbym, aby dla moich inwestycji ten współczynnik wynosił minimum 2. Upraszczając oznacza to, że zaryzykuję złotówkę w przypadku, gdy wyczuję szansę na minimum 2 złote zysku.

2 komentarze:

  1. Zgodzę się że każdy ma inne podejście do ryzyka. Każdy z nas musi poznać siebie i umieć odpowiedzieć na pytanie Jak reaguje na straty?, Jak się czuje gdy rynek idzie nie w tą stronę co trzeba? Jak najlepiej wyciszam te emocje (spacer, bieganie itd.). Bez tego nie można inwestować, bo wtedy zmienia się to w ciężką harówkę gdzie po roku dwóch nasze nerwy są zszargane i wydamy to co zarobiliśmy na leczenie.

    Co do ucinania strat fajnie, ale nie należy być skrupulatnym z tymi 2% i bardziej należy przyjąć jakieś wsparcie w okolicy.
    Przy płynnych spółkach można stawiać stop loss z PKC ale przy małych nasze PKC może zbić kurs o kolejne 5-10%. Bardziej też wiążąca dla mnie jest cena zamknięcia otwarcia, niż wahania kursu w ciągu dnia bo te spokojnie mogą wyczyścić postawione stopy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że masz zdrowe podejście do inwestowania i do życia ogólnie.
    Stop loss ustawiam na max 2 %, więc w większości przypadków jest to poziom wsparcia technicznego.
    Zgadzam się ze wszystkimi uwagami.
    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie. Nie musisz się logować.